Araukaria #2: O granicach i byciu sobą w relacjach
Opublikowano: 24 czerwca 2025
Podsumowanie
W poprzednim odcinku rozmawialiśmy o przynależności – o tym, jak ważne jest mieć swoje miejsce w świecie i w relacjach. Dziś przyglądam się temu, co sprawia, że to miejsce może być naprawdę nasze.
Ten odcinek jest o granicach – cielesnych, emocjonalnych, relacyjnych. O tym, jak ciało mówi nam "tak" i "nie", zanim zdążymy to nazwać. O tym, jak bliskość może być bezpieczna, kiedy jesteśmy zakorzenieni w sobie. To opowieść o tym, że granice nie są odgradzaniem się, ale drogą do spotkania. Z drugim człowiekiem. I z sobą samym.
Posłuchaj
Transkrypcja
Istota ludzka jest częścią całości, jednak doświadcza siebie, swoich myśli i uczuć jako oddzielnych od reszty. Jest to rodzaj złudzenia optycznego świadomości. To są słowa Alberta Einsteina, które przytacza Mark Wolynn, autor książki "Nie zaczęło się od ciebie". Odwołując się właśnie do tego złudzenia oddzielenia od innych i takiego naszego przekonania, że jesteśmy sami, jesteśmy odcięci od tych, którzy nas otaczają, czy od przeszłych pokoleń. I że na tym poczuciu bywa, że często budujemy swoją tożsamość, na takim właśnie fundamencie. Jednocześnie Wolynn zwraca uwagę, że dopóki nie uświadomimy sobie pewnych związków pomiędzy nami a innymi i naszymi przeszłymi historiami, to bywa, że możemy stać się więźniami uczuć i wzorców, które tak naprawdę nie należą do nas, ale często są przenoszone z przeszłości. I ujawniając w pewnym sensie tę historię, otwieramy się na taką możliwość wolności od powtarzających się schematów i takiego nieświadomego dziedziczenia.
W poprzednim odcinku mówiliśmy, czy ja opowiadałam o przynależności, o tym, że każdy z nas potrzebuje czuć, że gdzieś naprawdę pasuje, że gdzieś przynależy. A dzisiaj chciałabym poopowiadać, snuć opowieść o granicach i jak stajemy się sobą, ale w relacjach. Bo to właśnie granice wydają się drugą stroną, można powiedzieć, tego doświadczenia. Jeśli przynależność mówi jestem częścią, to granice mówią jestem sobą. I jedno i drugie jest niezbędne, żeby budować dobre relacje.
Zacznę od krótkiej opowieści. Pewien podróżnik przybył do bram miasta i zapytał starca siedzącego przy wejściu, jakie jest to miasto. Starzec spojrzał na niego i odpowiedział, a jakie były miejsca, z których przybywasz? Podróżnik westchnął. Pełne egoizmu i nieżyczliwości, ludzie byli zimni i zamknięci. Starzec pokiwał głową. Tutaj znajdziesz to samo. Niedługo potem przybył inny podróżnik i zadał dokładnie to samo pytanie. Jakie było twoje poprzednie miejsce? - spytał starzec. Wspaniałe. Ludzie byli życzliwi, otwarci, pełni ciepła. Tutaj znajdziesz to samo. - odpowiedział starzec.
Przytaczam tę opowieść, bo obrazuje ona refleksję, która jest mi bardzo bliska. Czasem to nie świat się zmienia, ale nasze nastawienie. I to, jak widzimy relacje, ale też granice, zależy nie tylko od tego, co się dzieje wokół nas, ale przede wszystkim od tego, co dzieje się w nas, w środku. I w pewnym sensie o granicach trudno byłoby mówić bez przyjęcia też perspektywy somatycznej. Jestem psycholożką i terapeutką somatyczną, więc staram się od kilkunastu lat łączyć, można powiedzieć, wiedzę psychologiczną z podejściami, które uwzględniają reakcje z ciała. I mam takie poczucie, że jeśli chodzi o granice, to właśnie z ciała płyną te kluczowe informacje na temat tego, gdzie jesteśmy my, czy gdzie my się kończymy, a zaczyna się ten świat na zewnątrz. Deb Dana, psychoterapeutka, wykładowczyni, pracująca też z osobami, które doświadczyły traumy, także traumy rozwojowej, korzysta z pojęcia "granic autonomicznych", odwołując się właśnie tutaj do teorii poliwagalnej, do neurocepcji i zaznaczając ogromne znaczenie, jeśli chodzi o zmianę właśnie w ciele i w układzie nerwowym. Steven Porges, twórca teorii poliwagalnej, on zarówno w swoich książkach, podczas wykładów, ale też podczas szkoleń podkreśla i zaznacza, że nasz układ nerwowy reaguje szybciej niż nasz świadomy umysł i to, czy jesteśmy otwarci, czy jesteśmy wycofani, czy spięci, zależy w głównej mierze od naszego poczucia bezpieczeństwa, które odczuwamy w ciele. I Deb Dana nawet granice ujmuje w ten sposób, że nazywa je tym, co pozwala nam być obecnymi bez zatracania siebie. I można powiedzieć, że rozpoznajemy to w takich trzech stanach. Gdy jesteśmy bezpieczni, to czujemy wtedy otwartość, ciekawość, gotowość do kontaktu. Gdy nas coś pobudza, z kolei doświadczamy jakiegoś spięcia, bardziej się nastawiamy na obronę, bywa, że atak. Gdy z kolei czujemy zagrożenie, to się wycofujemy, zamykamy w sobie, bywa, że odcinamy.
I trudno nie przywołać też tutaj Daniela Siegla i jego koncepcji mówiących o tym, że to relacje kształtują strukturę mózgu i nasz układ nerwowy i to od tego zależy właśnie, że nasze relacje zależą od tego, na ile bezpiecznie czujemy się w naszych ciałach. I dlatego chciałabym zaproponować takie proste ćwiczenie somatyczne. Zatrzymaj się na chwilę i po prostu zauważ swoje ciało, jego ciężar, kształt, kontakt z podłożem.
Możesz sprawdzić, w jaki sposób twoje stopy doświadczają podłogi, twoje plecy, oparcia. Wyobraź sobie przestrzeń wokół siebie. Jakby taka delikatna warstwa powietrza otaczała cię ze wszystkich stron. Z każdym oddechem poczuj, gdzie kończy się twoje ciało, a gdzie zaczyna świat. Ile przestrzeni potrzebujesz, żeby czuć się bezpiecznie. To twoje miejsce. To twoja przestrzeń. Twoje "tak" i twoje "nie". Daj sobie chwilę. Zapamiętaj, ile przestrzeni potrzebujesz i gdzie jest ta granica. Jak już wspomniałam Daniela Siegla, to mogę przejść dosyć łagodnie do neurobiologii relacji i do granic właśnie w psychologii, w teorii więzi. Nie jest to odkrycie oczywiście, że zdrowe granice nie powstają same, że rozwijają się w relacji. Dziecko, którego opiekun rozumie jego sygnały, nie narzuca się, nie znika, uczy się, że może być sobą w obecności drugiej osoby. Daniel Siegel, twórca neurobiologii interpersonalnej, podkreśla, że mózg jest takim organem relacyjnym, że rozwija się poprzez kontakt. Nazywa to zjawiskiem wewnętrznego wglądu, zdolnością postrzegania siebie i innych właśnie w kontekście relacji. I tutaj kluczowe jest właśnie zwrócenie uwagi na obecność, uważność, rezonans emocjonalny. W ten sposób tworzą się sieci odpowiedzialne też za poczucie siebie. Właśnie te takie mikro momenty kontaktu. To są te łagodne spojrzenia, pauzy, ton głosu. Można powiedzieć, że to wszystko sprawia, że czujemy się bezpiecznie. I powtarzalność tej mikro regulacji, można powiedzieć, kształtuje właśnie granice.
Bo my ciągle sprawdzamy, czy mogę ci pokazać siebie i nie zostać zraniona, zraniony. Czy moje "nie" może być przyjęte z szacunkiem? Czy moje "tak" nie zostanie wykorzystane? Bo gdy nasze granice były przekraczane, zbyt wcześnie, zbyt często, to to, czego się nauczyliśmy najczęściej, to nauczyliśmy się zamrażać, zacierać siebie albo odwrotnie, budować takie mury, których nikt już nie przekroczy. I te relacyjne urazy, one powstają w relacji, ale w relacji też mogą się leczyć. To mogą być relacje terapeutyczne, to mogą być relacje przyjaźni, partnerstwa. Kiedy jesteśmy słuchani z uważnością, nienachalnością, to nasze granice mogą się przebudowywać w kierunku tworzenia innej opowieści już o nas samych. A granica, jak to ujmuje Deb Dana, psychoterapeutka, wykładowczyni, to nasza relacyjna zdolność do bycia sobą w obecności drugiego człowieka.
I teraz chciałabym Ci zaproponować kolejne ćwiczenie. Pomyśl o relacji, w której czujesz się widziana, widziany i bezpieczna, bezpieczny. Daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz. Wyobraź sobie, że ta osoba siedzi naprzeciw Ciebie albo jeśli wolisz obok Ciebie. I teraz ten ważny moment. Zauważ, jak czuje się Twoje ciało, kiedy sobie to wyobrażasz. Czy możesz oddychać pełniej? Czy może coś w Tobie się napina? Nie musisz tego oceniać, interpretować, po prostu zauważ. A teraz zadaj sobie pytanie, czego potrzebuję, by pozostać sobą w tej bliskości? Jeśli nie przychodzi do Ciebie odpowiedź, możesz wrócić do tego pytania później, pobyć z nim trochę dłużej. Możesz je sobie zapisać do późniejszej medytacji. Ważne, żeby uszanować swoje relacje, jakiekolwiek one są. Bo to jest właśnie warunkiem tworzenia tej nowej opowieści.
No właśnie, w psychologii narracyjnej to, kim jesteśmy, nie jest rozumiane jako fakt, tylko właśnie jako opowieść. I granice to też opowieści o tym. Opowieści o tym, co wolno innym wobec nas, czego my od siebie oczekujemy. I to, co mi osobiście daje taką nadzieję, to to, że te opowieści mogą być rekonstruowane. I dekonstruowane też. I mogą być tworzone na nowo. Możemy tworzyć też nowe historie. Ale rzeczywiście to jest tak, że przychodzi taki trudny moment, ponieważ na pewnym etapie zaczynamy zdawać sobie sprawę, że ta ścieżka, która nas doprowadziła do miejsca, w którym jesteśmy, jest już jakaś niewyraźna, zamazana. A te strategie, które jakoś działały, pozwalały przetrwać, już nam nie służą. Natomiast nie widzimy jeszcze tej drogi przed nami. Nie mamy tej jasności. Jak teraz? I to jest taki ważny moment, o którym Deb Dana mówi, że to jest ten moment zawieszenia. To jest ten moment, w którym potrzebujemy uruchomić nowe wzorce reagowania. I to jest ten moment niepewności. Ten moment, w którym potrzebujemy przywrócić poczucie bezpieczeństwa, bo jesteśmy w takiej sytuacji, że zwyczajnie nie wiemy. Nie wiemy, co dalej. Jak to teraz poukładać w takim razie, skoro tamto już nie działa? I teraz, żeby móc zacząć pisać tą nową historię, Deb Dana zwraca uwagę na to, że potrzebujemy właśnie dać impuls naszemu układowi nerwowemu do tego, żeby uruchomić te reakcje zaangażowania społecznego, nerwu błędnego brzusznego, czyli to wszystko, czy cały ten system, który pozwala nam poczuć się bezpiecznie. To mogą być czasem takie drobne momenty, takie, jak ona o tym mówi, opisując różne procesy psychoterapii, takie momenty, kiedy smakujemy takie dobre chwile, kiedy smakujemy coś miłego, dobrego z przeszłości i ucieleśniamy to. Czyli zyskujemy trochę inny stan wewnętrzny i z tego miejsca innego stanu wewnętrznego, bardziej wyregulowanego, możliwa jest inna perspektywa, inne spojrzenie, może inna interpretacja. My nie zmieniamy tej opowieści w pewnym sensie, ale tworzymy nową. Z tego już miejsca nie zagrożenia, ale z tego miejsca bezpieczeństwa.
Dlatego w tym kontekście możesz się zastanowić, jakie granice miałeś czy miałeś kiedyś, a jakie masz dziś? I jaką opowieść o sobie chcesz rozwijać od dzisiaj? Dla mnie temat granic to jest też temat o szukaniu takiej równowagi. Nie chodzi tu o ani mur, który oddziela nas od świata, ale też nie o ocean, w którym się zatracamy i tracimy właśnie swój kontur. Zdrową granicę czuję i postrzegam jako coś, co w pewnym sensie oddziela, ale nie odcina, co chroni, ale nie więzi. Czyli ja czuję ten rezonans ze sobą, rozpoznaję co we mnie, ale mam też tę otwartość na rezonowanie z tym, co poza mną, z tym, co wokół mnie. I uczę się być z jednym i z drugim. Czasem potrzebuję to rozróżnić, bo czasem tego rezonansu może być za dużo, czasem tego rezonansu może być za mało. I to jest też taki rodzaj podróży, poszukiwania, gdzie jest właśnie to moje bezpieczne miejsce. Na ile potrzebuję być bardziej przy sobie, żebym mogła być z innymi? Na ile potrzebuję jakoś zatroszczyć się o siebie, żeby możliwa była relacja z otoczeniem? W życiu codziennym to może oznaczać na przykład potrafię odmawiać bez poczucia winy, albo przyjmować bliskość bez lęku, albo wychodzić z relacji, które mi na przykład nie służą. I oczywiście bywa, że nasze granice są naruszane, ale to też nie jest tak, że to jest taki jakiś absolutny, ostateczny koniec. Możemy je też, można powiedzieć, odrestaurowywać, możemy je naprawiać, możemy wracać do siebie, możemy odtwarzać ten własny kontur. Bo tak naprawdę, żeby być autentycznie z innymi, to potrzebujemy też być przy sobie.
I na zakończenie chciałabym Cię zaprosić do takiego kontaktu ze sobą. Dlatego mam dla Ciebie kilka pytań, które mam nadzieję zostawią Cię z taką też przestrzenią na rozważanie, przemyśliwanie tego. W jaki sposób Twoje ciało mówi Ci, że coś jest za blisko albo za daleko? Jakiej relacji ze sobą i z innymi potrzebujesz dzisiaj? I jakie nowe granice mogą wspierać Twoją historię? Ja rozumiem granice jako takie miejsce, w którym kończę się ja, zaczynasz Ty, ale to jest właśnie to miejsce, gdzie możemy się naprawdę spotkać.
Dziękuję, że jesteś, że słuchasz i że towarzyszysz sobie z uwagą. Do usłyszenia.